Tilt-shift

utworzone przez | kwi 2, 2010 | Fotografia

Jakiś czas temu…

we wszystkich stacjach radiowych królowała piosenka Cher „Believe”, w której zastosowano komputerowy efekt zniekształcający w charakterystyczny sposób głos (taki łamiący się, metaliczny). Nie minęło wiele czasu i stacje radiowe zaczęły wypluwać z głośników setki piosenek w których zastosowano podobny zabieg stylistyczny.

… jakiś czas później…

pojawiły się pierwsze zdjęcia, w których zastosowano tzw. efekt tilt-shift, który zniekształca obraz tak, iż mamy wrażenie, że nie patrzymy na realny świat tylko na makietę z miniaturowymi obiektami.
Wydawać by się mogło, że za tymi zdjęciami stoją „zawodowcy” posiadający sprzęt fotograficzny niedostępny zwykłemu śmiertelnikowi.  Otóż nic bardziej mylnego. Robiąc fotkę nawet prostym aparatem o średnich możliwościach i odpowiednio ją komponując, można przy pomocy odpowiedniego programu komputerowego uzyskać „fajny” efekt powalający oglądających na kolana.
Idę o zakład, że niebawem z serwisów fotograficznych będzie uśmiechać się do nas tysiące podobnych zdjęć.

Tu i teraz

Żeby ułatwić zadanie podpowiem jak prosto, łatwo i przyjemnie (parafrazując Adama Słodowego – mistrza tworzenia cudów z niczego) przy pomocy deseczki, gwoździka i szmateczki uzyskać taki efekt.

W programie Adobe Photoshop wybieramy tryb szybkiej maski (Quick Mask), następnie wybieramy gradient lustrzany i zaznaczamy go w ten sposób, że początek będzie określał obszar centralnej ostrości, a jego koniec obszar masksymalnego rozmycia obrazu. Efektem będzie pojawienie się zaznaczonej na czewrwono maski.

Następnie wracamy do standartowego trybu edycji.

Wybieramy z menu Filtry filtr Blur (rozmycie), a następnie Lens Blur (rozmycie soczewkowe). Dalej już droga prosta. Na podglądzie będziemy obserwować efekt eksperymentowania z suwakami korekcyjnymi, i po uzyskaniu zadowalającego efektu klikniemy Ok.

Bardziej ambitni mogą jeszcze pobawić się narzędziami z panelu Adjustment żeby odpowiednio ustawić nasycenie kolorów, kontrast i… gotowe. Możemy wstawić zdjęcie w fotoramkę.

Ciekawe, czy tak jak przeminęła moda na piosenki z łamiącym się metalicznym głosem, tak minie moda na „fajny” efekt?
Pożyjemy, zobaczymy. Nie ulega jednak wątpliwości, że nawet średniej jakości zdjęcie zyskuje „zawodowy sznyt”.

Za jakiś czas…

Przy okazji pisania tego tekstu naszła mnie jeszcze jedna refleksja.
Któregoś pięknego dnia oglądałem na YouTube możliwości jakie oferuje nowy Photoshop CS5 i to, co zobaczyłem kazało mi się zastanowić, do czego jeszcze jest potrzebny człowiek. Program sam automatycznymi funkcjami jest w stanie doprowadzić praktycznie każde zdjęcie do poziomu profesjonalnej fotografii. Możliwe, że w CS np. 7 czy 8 nie trzeba już będzie nawet wgrywać zdjęcia do programu. Będą gotowe kliparty, moduły z „nano pixelami” z których będzie można stworzyć dowolną „fotografię”. A taki szczegół, że ten, któremu robiliśmy zdjęcie akurat stał za drzewem czy go w ogóle nie było nie będzie miał większego znaczenia. Odpowiedni algorytm sobie z tym poradzi.

Chyba sprzedam aparat, wystarczy ten w telefonie ;-)